piątek, 31 sierpnia 2012

zajęta.. ciągle zajęta...

Ciągle gdzieś biegam, załatwiam... pierwszy etap rekrutacji do dotacji mam za sobą, czyli przeszłam ocenę formalną wniosku, uzupełniłam to o co prosili, napisałam test kompetencji przedsiębiorcy (!) i czekam teraz na wyniki.. jak sądzę będą do 7.09. Na szczęście mam tyle pracy że nie mam czasu nad tym myśleć czy się uda czy się nie uda.. najwyżej podejdę jeszcze raz i zrobię to jeszcze lepiej! a co!

Teraz zaległości.. nie myślałam że na wrzecionie da radę sprząść wełnę gotową już utkaną z dwóch nitek.. a tu niespodzianka da się i wychodzi fantastycznie mocna nić do nałożenia na krosna! a ja mam duuuużoooo wełny lekko sprzędzionej od górali, którą zakupiłam baaardzooo dawno temu. Wełna niestety się do niczego dla mnie nie nadawała bo się rozchodziła przy lekkim naprężeniu, co nie jest wskazane ani przy krajkach ani tym bardziej krośnie.. Sprzędłam jej trochę, utrwaliłam splot, wysuszyłam, naciągnęłam na osnowę i sprawdziła się super nawet bardzo silne naprężenie nici wytrzymała (naprężyłam ją tak że można było na niej grać jak na gitarze :D). Zrobiłam kawałeczek tkaniny :).

Pochwalę się zainspirowana filmikiem http://1tv.com.ua/uk/video/program/majster_klas/2011/02/14/2112 stwierdziłam że ja też chcę dywan utkać.. mam trochę wełny dywanowej, więc na próbę założyłam małą osnowę, utkałam trochę, wymoczyłam w ciepłej wodzie, obiłam kijem (średniowieczna metoda pilśnienia, niestety nie wiem dlaczego ale czynnego folusza w okolicy nie mam :D), wysuszyłam na słońcu, wyczesałam i o to jest. Pas :D

Jeszcze pasja scrapbookingowa.. zrobiłam księgę gości na wesele kuzyna. Ale pochwalę się nią jutro.

I biorę udział w zabawie u Modrak. Temat bardzo smaczny czekoladowy :D mrmr

poniedziałek, 13 sierpnia 2012

podsumowanie

no właśnie.. zaszalałam i zrobiłam suszone pomidory, które po prostu uwielbiam! przepis na suszone pomidory co do przepisu to nic nie mam, wyszły rewelacyjne, smaczniejsze niż ze sklepu (najczęściej zaopatruję się w kauflandzie), ale wiem że raczej już suszonych pomidorów domowym sposobem raczej nie będę, z jednego powodu... jest to bardzo czasochłonne zajęcie i w sumie podsumowując nieopłacalne. Miałam 3 kg pomidorów, z tego wyszło jakieś 0,5 kg suszu. A całe przedsięwzięcie zajmuje jakieś 7-8 h. Dobra duma, dumą z własnoręcznie zrobionych pomidorów.. ale strata czasu jest jednak dla mnie przytłaczająca.. nie żebym tego nie lubiła, znaczy pichcenia i siedzenia w kuchni.. ale.. hmm.. mam jakieś takie poczucie nieefektywności.. nie wiem w sumie dlaczego..

niedziela, 12 sierpnia 2012

chwalę się

no to się chwalę najpierw wymianka sówkowa w której wzięłam udział. Moją parą była Kgosia

Zdjęcie zapożyczyłam od organizatorki wymianki Etoile. Dobrawka śpi i nie mogę zrobić zdjęcia poduszki, bo ona ją przygarnęła :).
Sama wysłałam taką paczkę:
Mam nadzieję że trafiłam.

A teraz się chwalę drugą rzeczą. Moja kuzynka wczoraj wychodziła za mąż, niestety na tym ślubie nie mogliśmy być, ale moja mama zabrała ze sobą o taką kartkę z życzeniami:
Robiłam coś takiego pierwszy raz, na zdjęciu widać moje niedociągnięcia których wcześniej nie zauważyłam.. cóż muszę jeszcze się wiele nauczyć :). Jak wam się podoba?

A i jeszcze jednym osiągnięciem mogę się pochwalić :) zmotywowałam się do biegania i jakoś zadbania o moją kondycję którą dawno dawno temu gdzieś zgubiłam, a było to tak dawno ze nawet wikingowie tego nie pamiętają :D. Jako że na urlop z dziećmi wybieramy się aktywnie w góry we wrześniu, a ja nie chcę od Svensona słyszeć.. no niee ale musisz stawać, ale zipiesz, znów odpoczywać, no przyśpiesz trochę, szybciej!.. itp.. postanowiłam zawczasu zadbać o siebie, co i mojej figurze dobrze zrobi :) w sumei za 2 tygodnie idziemy na wesele! No i wybrałam się dziś na spacero-bieg bo inaczej tego nazwać nie można :( ale dam radę następnym razem będzie lepiej, według aplikacji endomondo w telefonie przebiegłam/przeszłam dziś 2 km :D i jestem z siebie DUMNA!!
Po za tym wszystkim zostałam testerka najnowszego balsamu nivea Q10 PLUS! i jako wzmocnienie dla balsamu (efekty już są po balsamie) próbuję się stosować do programu  NIVEA Q10 PLUS.

środa, 8 sierpnia 2012

tkanie :)

no i powróciłam do tkania już na pełnym etacie :) krajki poszły w ruch dziś, nawet nie tak źle choć wyszłam z wprawy..  jednakże motywująco działa na mnie ten oto post krajkowa półka oj zazdroszczę (pozytywnie żeby nie było) takiej półki, moja jest dużo dużo skromniejsza, ale powiększa się w ramach przygotowań na Trzcinicę ;).

I zamówiona wełenka też przyszła do mnie już pocztą (ukłon dla sklepu www.e-dziewiarka.pl, wczoraj złożyłam zamówienie, dziś mam już wełnę u siebie!!). Znalazłam tam mnóstwo wełny ehh.. niestety zasobność portfela jest o wiele za mała o wiele! ale na pewno kupię o tą! włóczka Artistic Yarn 8/1, po prostu się w niej zakochałam! ja chce ja mieć i już! i to w kilku kolorach.. jakie piękne krajki były by z niej... i może tkanina hmm.. dobra rozmarzam się a nie miało być o tym.


Taką tkaninkę założyłam na krosno.. bo musiało być uruchomione na niedzielną wizytę gości w muzeum. A jak mają być pokazy tkackie z gołym krosnem (które ciągle odnawiam). Jak ją utkam mam zamiar spróbować ją spilśnić, tylko nie wiem jeszcze dokładnie jak, nawiązując do metod historycznych. A spilśnianie tkanin było w średniowieczu na pewno, bo przecież nosili flausz.

A scrapowe rzeczy też już powoli zaczynam ćwiczyć, przygotowując się do nowych zajęć. Zrobiłam moją pierwszą księgę życzeń dla mojej kuzynki, która wychodzi za mąż (za mojego "męża" z resztą, ale to inna historia), nie pokażę jej jednak teraz bo w piątek dopiero jedzie do swych przyszłych właścicieli. Jak na pierwszy raz, twierdzę nieskromnie że wyszła mi całkiem ładnie. Nowa przymiarka z tematem ślubnym już niedługo! Za chwilę kolejne wesele w rodzinie, na które tym razem się już wybieram i szykuję kolejną niespodziankę scrapową :).

Futrzak też już prawie na ukończeniu i niedługo też się nim będę chwalić, a co! Trzeba się motywować!

czwartek, 2 sierpnia 2012

pierwszy dzień w muzeum

Post co prawda miał powstać wczoraj.. ale no cóż wieczorem zbrakło mi czasu (a pranie dalej zalega na kanapie).
Zaczynam odrestaurowywać stare zabytkowe krosno, wygląda ono tak:


Trzeba w nim wymienić parę elementów, jak np. nicielnice. Jest w pełni sprawne nawet teraz z tymi dziwnymi elementami :).

W czeluściach mojej piwnicy było sobie w workach popakowane runo, niewyprane jeszcze, które zostało przywiezione dawno dawno temu i leżało :). Prać go hmm.. chyba nie będę, udało mi się je wstępnie wyczesać, przydał się tu czesak do lnu :D, hehe oczywiście to jest eksponat muzealny :P jak sadze jest nawet parę lat starszy ode mnie :).




Potem wzięłam gremplownice i wyczesałam je ładnie do końca. A tak wyglądało po wyczesaniu:



no i uprzędziona wełenka. Wełenka została już potraktowana wrzątkiem i wysuszona na słoneczku. Byłam ciekawa jak wyszła. W dotyku jest szorstka, ale mocna, będzie się myślę nadawała na próbkę osnowy. Jak widać spędziłam przyjemnie czas w pracy i oby tak dalej :). Dziś więcej roboty w biurze, ale futrzaka tez trzeba porobić :). Może uda mi się go dziś skończyć ;]. W następnym tygodniu przygotowania do Trzcinicy ;].